Gdy leżę w nocy zwinięty w kłębuszek,
przyfruwa znikąd malutki duszek.
Zdejmuje prawy i lewy kapciuszek
i składa w kostkę cienki kożuszek.
Siada na stosie moich poduszek,
trzymając kilka pachnących paczuszek.
Zjada z nich jeden z jabłkiem racuszek
a później zlizuje każdy okruszek.
I gdy już pełny ma biały brzuszek,
popija mlekiem, głaszcząc pępuszek.
Zasypiam wtulony w niego jak w puszek,
nie bojąc się wcale, bo to mój duszek.