Lekkie Rymy

Kocia muzyka

Gdy noc nad miastem ciemna zapada
i każdy wygodnie się do snu układa
i już, już prawie oczy przymyka,
rozlega się nagle kocia muzyka.
 
Pierwszy z kocurów, co futro ma szare,
szarpie pazurem starą gitarę.
Do tego miaukliwie melodię mruczy,
jakby dopiero mruczeć się uczył.
 
Gdzieś na balkonie kot w pręgi czarne
dmucha i chucha bez skutku w klarnet.
Wykrzesać nie zdołał żadnego tonu
więc wali klarnetem w pręty balkonu. 
 
Kocur siedzący na dzikiej jabłoni,
widelcem w trójkąt z zapałem dzwoni.
Dźwięki trójkąta wibrują mu w głowie,  
aż uszy kocie kładzie po sobie.
 
Kot czwarty z zespołu, na parapecie,
bandżo spod pachy wyjął w sekrecie.
A, że jest głuchy, nie słysząc gry, 
brzdąka tak głośno, że szyba drży.
 
Między drzewami, na grubej linie,
kot rudy rzępoli na mandolinie.
Nuty w nieładzie spadają na bruk,
wydając z siebie żałosny stuk.
 
I tak pół nocy kocia muzyka
nie daje nikomu oczu przymykać.
Jedynym plusem tych kocich sonetów 
jest to, że nie trzeba kupować biletów.