Złość
Przybiegła złość do lekarza
i od progu wciąż powtarza,
że ma dosyć zgryźliwości,
że ma dosyć zaciętości,
że ma dosyć życia w gniewie,
że ma dosyć samej siebie.
Lekarz szybko złość osłuchał,
zajrzał w gardło i do ucha,
pooglądał ją uważnie
i zadumał się poważnie.
Po czym wyjął recept plik
i zapisał rady w mig:
gniew najlepiej rozładować
krzycząc w niebo miłe słowa;
można kartki w strzępy rwać,
przy tym płakać lub się śmiać;
skakać kwadrans – lecz bez przerwy –
by wytrząsnąć wszystkie nerwy.
Złość przez tydzień się leczyła
i efekty zobaczyła:
była deko spokojniejsza,
aż o kilo nerwów lżejsza
a efektem wytrwałości
był ubytek złości w złości.