Nowoczesny Mikołaj

Na końcu świata, gdzie wieczna zima,

gdzie śnieg za rękę mróz skrzący trzyma,
siedział Mikołaj zerkając na sanie –
stare, zmęczone corocznym lataniem.
 
Wpadł mu do głowy pomysł logiczny –
wezwać do sani serwis techniczny.
Tak też uczynił, chwilka minęła 
i chmara elfów w garażu stanęła.
 
Mikołaj wygłosił do elfów mowę,
że pragnie mieć sanie bezusterkowe,
a całkiem będzie uradowany,
gdy model będzie podrasowany.
 
Chciałby mieć radio, co gra kolendami
i nawigację z nowymi mapami,
by renifery lecące o zmroku,
nie pogubiły już nigdy kroku.
 
Konieczne są nowe płozy na sanie,
co znacznie usprawni im lądowanie
i płaskie pióra do wycieraczek,
bo stare skrzypią jak stado kaczek.
 
Mikołaj rozmarzył się na całego:
poprosił żarówki ledowe do tego,
kamerę cofania, spojler, czujniki,
dla reniferów na wodę pojniki.
 
Na koniec poprosił, by zabrać sanie
na mycie pianą i woskowanie.
Zlecił wyłożyć futrem siedzisko,
bo zimą wieje mroźne wietrzysko.
 
Elfy uważnie wszystkiego słuchały.
Trzy dni, trzy noce w garażu siedziały,
a dnia czwartego, na śnieżnej polanie
przed Mikołajem stanęły sanie.
 
Mikołaj gwizdnął głośno z uznaniem,
patrząc na nowe, choć stare sanie.
Magicznym pyłem wszystko poprószył 
i z prezentami do Dzieci wyruszył.